Do poczytania

Nikt nic nie czyta, a jeśli czyta, to nic nie rozumie, a jeśli nawet rozumie, to nic nie pamięta.

Zacytowane słowa Stanisława Lema mogą dziś stanowić komentarz dla dowolnego tekstu traktującego o książkach i czytelnictwie i  tylko trochę w tym przesady. Dzisiejszy tekst chcę poświęcić książkom fotograficznym, które moim wysoce subiektywnym zdaniem warte są miejsca na półkach miłośników fotografii.

Większość fotografujących przeczytawszy instrukcje obsługi swojego sprzętu i jako tako opanowawszy zawarte tam informacje dochodzi do momentu, w którym zdaje sobie sprawę, że hasła zawarte w materiałach reklamowych producentów sprzętu to tylko zwykły, marketingowy kit, wciśnięty do oczu i mający na celu wyciągnięcie kasy z naszych portfeli. Dla wielu stanowi to punkt wyjścia w poszukiwaniu wiedzy, która pomoże robić lepsze zdjęcia. Mimo ogromu materiałów szkoleniowych dostępnych w internecie z szacunkiem traktuję wiedzę w nazwijmy to „analogowej”, papierowej formie. Jak dla mnie ten sposób przyswajania informacji jest nieśpieszny, elegancki, pozwalający w maksymalnym stopniu skupić się na przyswajanym materiale. Poza tym niezależny od źródeł zasilania i last but not least, zapewnia wspaniałe doznania organoleptyczne :). Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam zapach farby drukarskiej świeżo rozpakowanej książki oraz aksamitny dotyk papieru kredowego.
No dobrze, wróćmy jednak do tematu. W pewnym momencie uświadamiamy sobie, że to nie aparat robi zdjęcia, a to, co zdjęcie przedstawia, jak silnie działa na widza w dużej mierze zależy od posiadanych umiejętności fotografa. Sposobów na zdobycie potrzebnej wiedzy jest kilka, a jednym z nich jest zaopatrzenie się w odpowiednią literaturę. Na rynku księgarskim dostępnych jest wiele książek skierowanych do miłośników fotografii, o różnym stopniu zaawansowania. Skupię się tylko na kilku, moim skromnym zdaniem dających niezły zastrzyk wiedzy i/lub inspiracji. Z góry ostrzegam, że to tylko mój subiektywny wybór, w dużej mierze związany z moimi fotograficznymi zainteresowaniami. Z pewnością jest wiele innych książek, z którymi nie zapoznałem się jeszcze, a które mogły by znaleźć się na tej liście.

Tak więc zacznijmy.
Wydaje mi się, że warto zacząć od książek  Bryana Petersona, a szczególnie od
„Ekspozycja bez tajemnic, która jest żelazną pozycją dla chcących dogłębnie zrozumieć zasady poprawnego naświetlania zdjęć. Styl pisania autora należy do lekkich, a jednocześnie jest bardzo treściwy i łatwy do przyswojenia. Do kompletu dodał bym jeszcze jego
„Ekspresowe porady fotograficzne”, gdzie w formie bardzo konkretnych porad znajdziemy rozwiązania wielu typowych problemów fotograficznych.
„Światło w fotografii – magia i nauka” to kolejna książka zawierająca ogromną ilość wiedzy na temat fizyki światła i praktycznego wykorzystania różnych jego rodzajów na potrzeby fotografii. O książce pisałem TUTAJ
„Oświetlenie. Kreatywna fotografia” to ciekawy przewodnik po różnorodnych zastosowaniach oświetlenia bardziej lub mniej konwencjonalnego. To ciekawa propozycja dla tych, którzy opanowali już podstawy i szukają czegoś wykraczającego poza standard.
„Okiem fotografa” Michaela Freemana to fantastyczna książka traktująca o kompozycji obrazu fotograficznego. Ilustrowana wspaniałymi zdjęciami autora kładzie duży nacisk na rozwijanie umiejętności patrzenia i komponowania obrazu.
Jeśli już jesteśmy przy kompozycji godnymi polecenia są książki Davida duChemina „W kadrze” oraz „Język fotografii”
„Ekstremalna ekspozycja”  to ciekawa pozycja traktująca o fotografowaniu rzeczy trudnych do zarejestrowania ludzkim okiem: zdjęcia przy bardzo krótkich czasach ekspozycji, zdjęcia w ciemnościach, z płytką głębią ostrości, fotografowanie gwiazd itp.
„Fotografia produktowa. Od przedmiotu do martwej natury” to z kolei propozycja dla pragnących spróbować swoich sił na polu fotografii produktowej. Autor to stary wyjadacz i na kartach książki zdradza wiele sposobów na udane zdjęcia produktowe. O książce pisałem TUTAJ.
Na liście nie powinno zabraknąć również jednej z najciekawszych pozycji ogólnofotograficznych naszego rodaka Andrzeja A. Mroczka tzn. „Książki o fotografowaniu”. Z pewnością jest to książka będąca kopalnią inspiracji i solidnej wiedzy. Dobrze pamiętam jakie wrażenie zrobiło na mnie pierwsze wydanie tej książki, wydanie trzecie to zupełnie nowa treść i do tego napisana językiem lekkim i pełnym polotu.
Na koniec zostawiłem książki poświęcone błyskaniu 😉
Prym wiedzie tutaj oczywiście Joe McNally i jego książki „Z  pamiętnika lampy błyskowej” oraz „Świat błysku”. Z czystym sumieniem mogę polecić obie tym, którzy oprócz solidnej wiedzy poszukują również inspiracji i stymulacji dla swoich fotograficznych działań. Obie książki czyta się fantastycznie, Joe poza tym, że posiada naprawdę ogromną wiedzę i doświadczenie jest wspaniałym gawędziarzem i czyta się  jak jakąś powieść awanturniczo-przygodową :D. Po szczegóły odsyłam TUTAJ. Ciekawą pozycją jest „Okiem strobisty. Błyskotliwy poradnik fotograficzny” , to interesujący zbiór fotografii wykonanych przy użyciu lamp błyskowych wraz ze schematami oświetlenia i opisami, jak zdjęcia powstawały, a zdjęcia tam wykorzystane należą do fotografów związanych z blogiem strobist.com Davida Hobby’ego.

Myślę, że każdy będzie miał swoją własną listę książek. Powyższą można z pewnością rozbudować. Starałem się  jednak o zamieszczenie na niej książek, które zbyt szybko się nie zestarzeją, co w dobie fotografii cyfrowej następuje błyskawicznie. Najważniejszy, jak mi się wydaje jest fakt, iż czytanie takich lektur napędza nas do ciągłych poszukiwań, poszerzania horyzontów, ciągłych ćwiczeń i eksperymentów fotograficznych, a bez tego nasza krzywa nauki opadała by stromo w dół. Wprawdzie internet jest wspaniałym źródłem wiedzy i informacji lecz dokopanie się do naprawdę wartościowych rzeczy nie zawsze bywa łatwe, a cytując raz jeszcze Lema

Im bardziej zaawansowane technicznie (doskonalsze!) medium, tym bardziej prymitywne, błahe i bezużyteczne wiadomości są przy jego pomocy przekazywane

Najważniejsze, jak myślę, jest to, aby nie poprzestawać jedynie na przeczytaniu jednej lub drugiej książki, ale ciągle doskonalić nabytą w ten sposób wiedzę  i fotografować, fotografować, fotografować… Czego sobie i Wam życzę.

5 thoughts on “Do poczytania

  1. Cześć. Dobry wpis zbierający do kupy obecną na rynku lekturę.Potwierdzam zgodność 90% z moja biblioteką. Trzeba niestety też dodać że wartości merytoryczne tych książek są do siebie zbliżone, jeżeli ktoś znajdzie się na etapie poszukiwania zaawansowanej wiedzy i inspiracji to powinien zajżeć do starych polskich książek o fotografii analogowej np. autor Witold Dederko. Można kupić na allegro.Pozdrawiam.

    1. Starałem się o spisanie listy książek aktualnie dostępnych w księgarniach (no, może oprócz Freemana). Właściwie to masz rację co do starych książek, najlepsze jest to, że porównując merytoryczną zawartość starych i nowych książek można zobaczyć, iż mimo ogromnych zmian w technologii fotograficznej niewiele się zmieniło w odniesieniu do podstaw. Fizyka w końcu została ta sama ;). Na pewno łatwiej teraz uczyć się na swoich błędach, ale zawsze to podkreślam w różnych rozmowach, że nie zwalnia to ze znajomości podstaw. Uważam też, że warto zapoznać się z klasykami niekoniecznie traktującymi o fotografii np. „Punkt i linia a płaszczyzna” Kadinsky’ego.Warto również oglądać albumy ze zdjęciami znanych fotografów, to jest zupełnie inne doświadczenie, niż oglądanie ich na ekranie. Ostatnio przeglądałem w księgarni świetny album ze zdjęciam Sebastiao Salgado „Genesis” – szczęka mi opadła, niestety cena, za którą mógłbym kupić strobistyczną lampę błyskową skutecznie uziemiła moje zapędy 😐

  2. Zaintrygowała mnie pozycja „Okiem fotografa”. Prawdopodobnie zdecyduję się na jej zakup. O ile jest jeszcze dostępna. Rynek księgarski jest zalewany różnej maści poradnikami, które de facto są w lepszy lub gorszy sposób zebraną i usystematyzowaną wiedzą internetową. Dlatego przytoczone zestawienie uważam za niezwykle cenne.   Błąd w tekście. Jest: „Większość fotografujących przeczytawszy instrukcje obsługi swojego sprzętu […]”, a powinno być: „Nieliczni fotografujący, którzy przeczytali instrukcje obsługi swojego sprzętu […]”. 😉 Słowa „[…] uwielbiam zapach farby drukarskiej świeżo rozpakowanej książki […]” zabrzmiały mi dziwnie znajomo. Czy nie były one inspirowane wypowiedzią „Uwielbiam zapach napalmu o poranku”? 😉

    1. Mieszkasz niedaleko więc mogę pożyczyć bez problemu, w końcu wiem że będzie w dobrych rękach. No tak, może i masz rację. Wiele osób daje się nabierać na zapewnienia producentów, iż zakup ich najnowszej hiper, super, mega, ultra lustrzanki sprawi, że będą fotografować jak profesjonaliści. Co do farby drukarskiej, może podświadomie tak się złożyło :D. W końcu „Czas apokalipsy” jest jednym z moich ulubionych filmów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *