Świat Joego

swiat_blyskuMuszę Wam się do czegoś przyznać, ale pssst…  nie powtarzajcie tego nikomu. Tak naprawdę, nie jestem takim twardzielem jakiego udaję na co dzień, facetem, dla którego nie ma świętości, gościem ze spluwą pod pachą, który zawsze wie co ma czynić ;-). Dotyczy to również fotografii. Czasami jestem jak młode dziewczę, zagubione w pierwotnej puszczy. Gdzie wtedy szukać pomocy? Jak się okazuje, również ja mam swojego fotograficznego guru. Czarodzieja, potrafiącego okiełznać fotony, sprawić, że zdjęcia wyglądają tak jak powinny. Co ważniejsze, on sam nie uważa się za Batmana fotografii i często przyznaje do pomyłek i własnej bezradności. Kim jest ten gość? To Joe McNally, facet z doświadczeniem i portfolio jak stąd do Księżyca. Joe sprawił, że zakochałem się w lampach błyskowych, a raczej możliwościach jakie dają w kreatywnej fotografii. To, co czułem po przeczytaniu jego poprzedniej książki, „Z pamiętnika lampy błyskowej”, można określić jedynie jako objawienie.
No i stało się, Joe napisał kolejną książkę dotyczącą błyskania czyli „Świat błysku, CLS i TTL na nieznanych wodach”, która dzięki wydawnictwu Galaktyka ukazała się w kraju, niedługo po światowej premierze. Książka robi wrażenie już samą objętością, grubo ponad 400 stron wiedzy w najczystszej postaci. Waży również sporo i spokojnie można ją nazwać cegłą. Poziom edytorski, graficzny i jakość druku, jak zwykle u Galaktyki, na najwyższym poziomie. Wprawdzie nie przeglądałem oryginału, ale czyta się ją fantastycznie. Oczywiście, to głównie zasługa Joego, ale brawa należą się tutaj tłumaczowi, który zachował lekki styl autora, nie kalecząc jednocześnie branżowego żargonu jakimiś potworkowatymi wynalazkami językowymi.
Więc o czym jest ta książka? Myślę, że o błyskaniu 😉  zawsze, wszędzie… ale nie za wszelką cenę. Z pewnością nie jest to podręcznik fotografowania z lampami błyskowymi. To swego rodzaju inspiracja dla ludzi, którzy już nieco liznęli fotografii i próbowali sił z lampami błyskowymi, niekoniecznie na jakimś wysokim poziomie. To zaproszenie do samodzielnych eksperymentów, gdzie Joe pokazuje tylko jedną z możliwości. Książka zaczyna się krótkim wprowadzeniem dotyczącym podstawowych sposobów oświetlania za pomocą pojedynczej lampy błyskowej. Mniej obeznanym w temacie znacznie ułatwi to zrozumienie dalszych rozdziałów. Omówione zostają tutaj podstawowe akcesoria modyfikujące światło lamp błyskowych oraz ich wpływ na fotografowaną scenę. Następne rozdziały to już wielka podróż po konkretnych sesjach i zleceniach, które przez lata realizował McNally. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że w każdym z rozdziałów Joe stara się odpowiedzieć nie tylko na pytanie „Jak?”, ale może przede wszystkim „Dlaczego?” Autor nie udaje wszechwiedzącego guru, bardzo często mogłem znaleźć na stronach tej książki opis sesji, w których najlepsze zdjęcia wychodziły po zastosowaniu zupełnie innych koncepcji oświetlenia niż te zaplanowane. W jednym z rozdziałów widzimy zdjęcie, które trafiło do publikacji, gdzie nie zastosowano żadnych lamp, a te z lampami, choć poprawne nie oddawały klimatu fotografowanego wydarzenia. Joe bardzo często podkreśla, że ważna jest prostota, takie wykorzystanie dostępnego oświetlenia, aby światło lamp błyskowych niejako wpasowywało się w istniejące warunki oświetleniowe, jak świetnie to ujął, światło widoczne dopiero wtedy, gdy je wyłączymy.
Zadziwiająco dużo rozdziałów w tej książce poświęconych jest sesjom, w oświetlaniu których uczestniczyła tylko jedna lampa, często systemowa. Mamy wprawdzie trochę materiału poświęconego wykorzystaniu drogiego, studyjnego sprzętu, ale to takie rodzynki w cieście. W przeważającej większości Joe zaskakiwał mnie pomysłami na kreatywne wykorzystanie otoczenia i prostego w sumie sprzętu, do wyczarowania magicznych momentów 🙂
McNally używa głównie sprzętu Nikona, sporo tutaj informacji na temat wykorzystania systemu CLS, jednakże nie dyskwalifikuje to książki dla posiadaczy innych systemów. Spokojnie mogą zastosować zawarte w niej uwagi również ci, którzy sterują lampami ręcznie. CLS po prostu pomaga łatwiej i szybciej zmieniać ustawienia lamp, a czasami nawet zawodzi, czego Joe nie ukrywa i za każdym razem zachęca do tego, aby nie zamykać się na inne możliwości. Nie mogę zapomnieć o jeszcze jednym czynniku, wpływającym na kreatywność zdjęć, o którym Joe często wspomina. Chodzi o ludzi, z którymi autorowi przyszło współpracować. Często współpracownicy, modele, czy nawet uczniowie z warsztatów, które prowadzi, sprawiają, że można podejść do tematu ze strony, z której nikt by się nie spodziewał ciekawego rozwiązania.
Podsumowując, dla „błyskaczy” to z pewnością obowiązkowa lektura, wspomagająca ich kreatywność i zmuszająca do przemyśleń. Dla „nie błyskaczy” książka może stanowić zachętę do wykorzystania sprzętu, który pewnie noszą na samym dnie toreb i plecaków fotograficznych. Joe gdzieś, nie pamiętam już gdzie, powiedział, że światło dostępne (available light) to te, które ma akurat przy sobie i skoro nosi tych parę lamp błyskowych to czemu nie miałby ich użyć w razie potrzeby 🙂
I taka jest ta książka, o błyskaniu, ale nie za wszelką cenę.

Na koniec chcę podziękować wydawnictwu Galaktyka, które na 20 lecie swojego istnienia sprawiło miłą niespodziankę, umożliwiając zakup większości książek, za dokładnie połowę regularnej ceny. Zważywszy, że książka niemało kosztuje (uzasadnione jest to jednak jej objętością), pewnie w innym przypadku, długo bym się wahał czy ją kupić, a tak, na Mikołaja, miałem niespodziankę 🙂

3 thoughts on “Świat Joego

  1. Skromność jest cechą ludzi wielkich. 🙂 Z doświadczenia wiem, że osoby mające świadomość swojej niedoskonałości ciągle poszukują odpowiedzi na stawiane sobie coraz to nowe pytania, przez co ciągle się rozwijają. Niezależnie, czy jest to  dziedzina nauki czy też rodzaju hobby. Jak znajdę wolną chwilę, to sięgnę po tą książkę. Tylko ten ciągły brak czasu … 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *