Jam jest fotografista cz.II

auto_9Ponad rok temu pisałem o fotograficznych autoportretach gdzie zaprezentowałem jeden z nich. Dzisiaj przyszedł czas aby pomęczyć Was moimi następnymi wypocinami w tej materii ;). Tak to już z autoportretami bywa, że ciągle szukamy w nas samych czegoś, co odróżnia nas od otaczającego tłumu, takiej odrębnej tożsamości. Jak już wcześniej pisałem to swego rodzaju rozmowa ze sobą samym. Pewnej odwagi wymaga pokazanie efektów takiej pracy innym. Mnie to przychodzi dość trudno. W wielu poprzednich wpisach często używałem własnej postaci do realizacji różnych pomysłów nie traktowanych jednak jako  autoportret sensu stricto. Tym razem zdecydowałem się na kolejną sesję będącą z założenia autoportretową. Nie będę się zagłębiał w psychologiczny czy tez emocjonalny charakter przedstawionych tu zdjęć. Myślę, że ktoś z pewnym doświadczeniem w zakresie psychologii będzie tu miał niezły ubaw :). Każdy zinterpretuje te fotografie we własny sposób. Ja skupię się na technicznych aspektach wykonanych zdjęć, w końcu to tygryski lubią najbardziej ;).
auto_setupZdjęcie otwierające wpis wykonałem przy zastosowaniu dwóch lamp błyskowych. Pierwsza, SB-24 z wykorzystaniem reporterskiego, 60 cm softboksa oraz ocieplającego filtra full CTO świeciła centralnie i lekko od góry. Softboks znajdował się stosunkowo blisko mnie co pozwoliło mi na uzyskanie w miarę miękkich cieni. Druga, YN-560, bez filtra, tworząca kontrę zamocowana była z tyłu, na wysokości ok 2,3 m i skierowana na moją głowę i ramiona. Za tło robiła ściana garażu, gdzie fotografowałem. Balans bieli ustawiłem na światło żarowe, co pozwoliło na poprawne oddanie kolorów na pierwszym planie oraz oziębienie tła i odblasków wytworzonych kontrą. Pewne zróżnicowanie kolorystyczne wydało mi się konieczne, wcześniejsze próby, bez filtra CTO dawały zdjęcia mało zróżnicowane i bez wyrazu. SB-24 na 1/4 mocy, YN-560 na 1/4 mocy, ISO100, F 5,6, 1/250 s. Zdjęcie wywołane w RAW Therapee, nasycenie trochę obniżone, kontrast ogólny trochę obniżony, kontrast lokalny nieco podniesiony.

Poniższe zdjęcia mają ze sobą tyle wspólnego, że do osiągnięcia takich efektów wykorzystałem wiązkę światłowodów wyciągniętą z taniej, chińskiej lampki nocnej. Światłowody te mają taką zaletę, że powleczone są czarną powłoką i świecą tylko ich końcówki. Dwa pierwsze zdjęcia wykonałem z myślą o osiągnięciu swego rodzaju malarskiego efektu. Ustawiłem aparat na statywie, na podłodze zaznaczyłem miejsce punktu ostrości, po wyzwoleniu samowyzwalacza stanąłem tam i w czasie naświetlania skierowałem wiązkę światłowodów na twarz, chwilę ją tam trzymając, następnie zacząłem wykonywać ruchy tą wiązką wokół twarzy. Czas naświetlania wynosił 30 s więc niemożliwe było utrzymanie głowy w tym samym miejscu i efekt osiągnięty w ten sposób to w dużej mierze sprawa przypadku. Iso 200, F2,8, zdjęcia nieco „podciągnięte” w Photoshopie, głownie zróżnicowanie jasności i kolorystyki w obrębie twarzy i „świetlnych włókien” stworzonych przez światłowody.
Ostatnie zdjęcie wykonałem stojąc przy ścianie i opierając się o nią tak, aby jak najmniej poruszać głową. Swoją postać oświetliłem pojedynczą lampą błyskową aby tylko nieco wydobyć twarz z cienia. W czasie 30 s naświetlania, zaraz po błysku lampy przeciągnąłem kilka razy światłowodami po twarzy i ścianie z dołu do góry, uważając aby nie poruszyć głową w tym czasie. Wcale to nie jest takie łatwe, zapewniam :). Na lampę nałożyłem filtr CTO i balans bieli ustawiłem, jak wcześniej na światło żarowe co pozwoliło mi na zmianę koloru światła emitowanego przez światłowody na niebieskie. Powstało zdjęcie ukazujące coś na kształt świetlnego prysznicu. Aha, jeszcze jedna uwaga, sama lampka światłowodowa daje zbyt mało światła aby mogła być użyteczna. Za źródło światła robiła tutaj silna latarka, którą wyposażyłem w coś w rodzaju  adaptera zrobionego z rurki PVC, o średnicy dopasowanej do latarki i owiniętej czarną taśmą samoprzylepną, aby pozbyć się niepotrzebnego światła.
No to na dzisiaj chyba tyle. W przygotowaniu mam następną serię autoportretów, wymagającą jednak znacznie większego nakładu pracy. Z pewnością trochę to potrwa zanim opublikuję je na blogu.

auto_fiber_opt_2auto_fiber_opt_1auto_8

1 thoughts on “Jam jest fotografista cz.II

  1. Pierwsze zdjęcie idealnie nadaje się na tablicę: „Tych klientów nie obsługujemy”. 😉 Dla przypomnienia: http://mrjoy.pl/do/image/_popup_multi_00001/tychklientow44.jpg („Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”, 1978, reż. Stanisław Bareja) Bardzo mi się podoba efekt osiągnięty na ostatnim zdjęciu. Pierwsze moje skojarzenie było takie, że leżysz pod powierzchnią falującej wody oświetlonej niebieskim światłem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *