Jam jest fotografista

Każdy fotografujący próbował chyba kiedyś wykonać autoportret. Jego tradycje sięgają czasów średniowiecza kiedy to artysta przestał być traktowany jako rzemieślnik, a jego dzieła stawały się często sposobem na poszukiwanie własnej tożsamości. Właściwie wszyscy wielcy artyści próbowali tego w mniejszym bądź większym stopniu. Czasami pokazywali siebie w bardzo wyszukany sposób, np. mój ukochany Malczewski. Tradycje autoportretu w fotografii są tak stare jak ona sama, wśród nich na uwagę zasługuje choćby nasz rodak, Witkacy. Jego serię autoportretów fotograficznych można było obejrzeć na wystawie „Psychoholizm” – artysta rejestrował na swoich zdjęciach rozmaite pozy obrazujące różne stany emocjonalne, była to swego rodzaju gra z własnym wizerunkiem i tożsamością. I tutaj dochodzimy do sedna, czym tak na prawdę jest autoportret fotograficzny?

Możemy sobie oczywiście zrobić zdjęcie komórką w wyciągniętej dłoni. Miliony takich zdjęć wala się później na różnych portalach społecznościowych. Myślę jednak, że autoportret sensu stricto jest formą poszukiwania, sposobem na dotarcie do zakamarków naszej duszy. Wydaje mi się, że robiąc autoportret nie potrzebujemy do tego publiczności, jest to pewna forma rozmowy z sobą samym.  Zaprezentowanie takich prac wymaga jednak niemałej odwagi, z reguły patrząc na własny wizerunek bardzo surowo siebie oceniamy, jesteśmy wysoce subiektywni.
Prezentowane przeze mnie powyżej zdjęcie jest właśnie taką formą rozmowy ze sobą. Nie należę do ekshibicjonistów więc zamieszczenie tej fotografii jest dla mnie nieco stresujące. Mimo tych obiekcji uważam je, nie zagłębiając się w sprawy techniczne, za w dużej mierze udane.

Jeszcze tylko kilka słów na temat wykonania samej fotografii: Jedno źródło światła – systemowa lampa SB-24 z założoną dyfuzyjną parasolką sterowana radiowo za pomocą RF-602, ustawiona dość blisko mnie, po prawej z góry. Od lewej srebrna blenda rozpraszająca głębokie cienie. Czarne tło.
Parametry: ISO 100, F 2,8,   1/250 s, ogniskowa ok 100 mm. Wywołane w RawTherapee, nasycenie do zera, tony nieco skorygowane mikserem kanałów, dodane nieco kontrastu – ot i wszystko. Acha, i jeszcze mąka tortowa typu 500 😉

Zachęcam do poszukiwań.

4 thoughts on “Jam jest fotografista

  1. Tak sobie myślę, że zaprezentowana fotografia jest z pogranicza realizmu i surrealizmu. Efekt posypania mąką wywołuje interesujące wrażenie. Widząc pierwszy raz fotografię w miniaturze na blogu przez pierwsze sekundy zastanawiałem się, czy przedstawia ona człowieka, czy manekin.
    Szacunek za odwagę w wykonywaniu tego typu eksperymentów.

  2. Dzisiaj patrząc na fotografię doszedłem jeszcze do wniosku, że najbardziej przekonywującym argumentem, że na zdjęciu jest człowiek to otwarte oczy. Gdyby były one zamknięte, efekt „manekina” byłby spotęgowany.
    Wykonałem mały test – mam nadzieję Jarku że się nie gniewasz. Zapisałem zdjęcie i w programie graficznym przysłoniłem czarnymi elipsami oczy. Wpatrywałem się w zdjęcie kilkadziesiąt sekund starając się usunąć z pamięci obraz oryginalny. Wyszło mi, że to jednak jest manekin. 😉
    Oczywiście „przetworzoną” fotografię wykasowałem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *