Gdy w domu nudno – kwarantanna

Długo nic nie pisałem, przemknęło mi nawet przez myśl zarzucenie prowadzenia bloga. Tak się jednak składa, że nie odłożyłem aparatu i cały czas coś robię, ciągle przychodzą mi do głowy różne pomysły, a cała ta absurdalna sytuacja dookoła nie uniemożliwia wykonywania zdjęć. Poza tym blog jest rodzajem mentalnego bata i jego istnienie motywuje mnie do podejmowania kolejnych prób fotograficznych 😀 . Przykładem jest poniższy wpis, kiedy będąc na tzw. kwarantannie wykorzystałem to, co miałem w domu do wykonania kilku fotografii.
Postanowiłem wykorzystać posiadaną rzeźbę pani Marity Benke-Gajdy oraz kilka narzędzi fotograficznych aby zaprezentować tą ceramiczną pracę.

Na początek postanowiłem podziałać wyłącznie błyskowo tworząc białe, wypalone tło i doświetlając rzeźbę lampą trzymaną w ręce, w taki sposób aby wydobyć szczegóły bryły, a konkretnie twarz. Rzeźbę ustawiłem na szybie z białym kartonem pod spodem w celu uzyskania lekkiego odbicia. Jedną lampę ustawiłem za dużym, dyfuzyjnym panelem, który posłużył jako tło. Lampa z założonym dyfuzorem była tak ustawiona, aby równomiernie oświetlić tło, a moc dobrana tak, aby tło znalazło się tuż za granicą prześwietlenia. Druga lampa, trzymana w ręce z ustawionym zoomem palnika na najwęższy kąt skierowana z lewej i lekko w dół pozwoliła wydobyć szczegóły i zaakcentować bryłę. Poniżej schemat oświetlenia i gotowy efekt.

 

Zdjęcie musiałem trochę wyretuszować rozjaśniając miejscowo fragmenty tła z widocznym miejscem gdzie kończy się szyba, na której stoi rzeźba.

Następnym pomysłem było wykonanie zdjęć w ciemnej tonacji czyli czarne tło i czarna podkładka akrylowa dająca odbicie rzeźby. Tym razem całkowicie zrezygnowałem z użycia lamp błyskowych na rzecz latarki z założonym gadżetem, który umożliwił mi delikatne rozproszenie światła  jednocześnie umożliwiając ukierunkowanie go i uniknięcie niechcianych śladów świetlnych. Tak, nie mylicie się, znów lightpainting 😀 .
Nasadkę na latarkę wykonałem ze zwykłego kolanka kanalizacyjnego PCV 90° o średnicy dobranej do latarki. Kolanko ma z jednej strony wewnętrzną, gumową uszczelkę więc latarka trzyma się dosyć mocno i całość nie wykonuje nieprzewidzianych ruchów. Całość okręciłem czarną, elektryczną taśmą izolacyjną aby kolanko nie świeciło na zewnątrz. Przez swój kształt światło dobrze się rozprasza dając plamę świetlną o łagodnie rozmytych brzegach i nie traci wiele na mocy.

Aby mój zamiar udało się wykonać musiałem zrobić szereg zdjęć, które połączone w programie graficznym dadzą zamierzony efekt. Technika, o której piszę opisana jest w innym, moim wpisie.

Ostatecznie wykonałem trzy kompozyty, do każdego po kilka/naście ujęć cząstkowych. Poniżej umieszczam kolejno schemat oświetleniowy, ujęcia cząstkowe, widok warstw w Photoshopie oraz trzy końcowe kompozyty.

 

Cząstkowe ujęcia wymagały lekkiej obróbki, czyli przyciemnienia przypadkowo oświetlonego tła oraz występujących smug świetlnych od latarki. Opisana technika ma dużo zalet; dobierając sobie poszczególne ujęcia i mieszając je ze sobą, manipulując przeźroczystością warstw oraz maskując niektóre fragmenty możemy zmieniać wygląd zdjęcia, dopasowując je do własnego zamiaru. Wadą jest niestety stosowanie tej techniki wyłącznie do nieruchomych scen. Opisana przystawka do latarki daje możliwości uzyskania subtelnych i miękkich pociągnięć światłem, bardzo trudnych do uzyskania innymi technikami. Co ważne, jest tania i możliwa do zrobienia w zasadzie przez każdego. Nie wymaga również jakiegoś wypasionego oprogramowania, sprawdzi się tutaj opensource’owy GIMP jak również tańsza alternatywa Photoshopa np. Affinity Photo.

Napiszcie w komentarzach co myślicie o takim zagospodarowaniu czasu na kwarantannie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *