Noc w skansenie

Koniec wakacji majaczy na horyzoncie. Wielu z Was z pewnością zaliczyło wyjazdy w różne, ciekawe miejsca, a sprzęt fotograficzny nie leżał bezczynnie. Ze mną było podobnie. Muszę przyznać, że jestem szczęściarzem i dostałem możliwość przenocowania w skansenie oraz wykonania dowolnych fotografii. No, prawie dowolnych, ale o tym później.
Skansen, w którym przebywałem jest inicjatywą prywatną i znajduje się w Kuligowie, nad Bugiem. Bardzo urokliwe miejsce, a tą wspaniałą miejscówkę zawdzięczam małżonce i jej znajomym, przez których została zaproszona na plener malarski, odbywający się na terenie skansenu. Ja zobowiązałem się do wykonania serii zdjęć ilustrujących zasoby skansenu. Jak zapewne wiecie, największa ochota na fotografowanie nachodzi mnie gdy jest już ciemno 😉 Oczywiście robiłem zdjęcia w dzień, ale na blogu pochwalę się tymi robionymi w nocy. Obiekty w skansenie to przede wszystkim chaty, stodoły itp. więc zabudowania stosunkowo duże, na tyle, aby nie dało się ich oświetlić jednym strzałem. Zastosowałem technikę, którą opisałem choćby w tym wpisie. Skrótowo, polega na wykonaniu serii ujęć z kolejno oświetlanymi fragmentami fotografowanego obiektu, a następnie połączeniu ich w formie zestawu warstw w programie graficznym. O wadach i zaletach takiego rozwiązania pisałem w powyższym linku. Do zdjęć prezentowanych poniżej użyłem głównie latarki, na niektórych latarki i lampy błyskowej. Potrzebowałem dwóch do czterech warstw aby osiągnąć odpowiedni efekt. Z założenia nie chciałem oświetlać obiektów zbyt mocno, jasno pokazując, że ujęcia robione były w nocy, wystarczyły mi przeważnie cztery ujęcia aby uzyskać zamierzony efekt.

W drugim ujęciu użyłem czerwonego żelka na lampie błyskowej do oświetlenia fragmentu bramy.

W poniższych ujęciach wszedłem jeszcze do środka chaty i podświetliłem wnętrze aby uzyskać efekt świecącego się w środku światła.

Postanowiłem jeszcze trochę zaszaleć i wykonać zdjęcia używając zielonego przewodu el-wire. Co to jest, opisałem w tym wpisie. Użyłem zielonego el-wire pięciometrowej długości. Na pierwszym ujęciu jeden koniec, z zasilaczem i wyłącznikiem miałem w ręku, a drugi przymocowałem do ok. 2 m kija.W ten sposób mogłem poruszać świecącym przewodem w stosunkowo dużej przestrzeni. Na drugim ujęciu, ze względu na niewielki rozmiar rzeźby wystarczyły mi same ręce 🙂 W obu ujęciach dodatkowo naświetliłem fragmenty zdjęcia latarką.

Jak widać efekt jest odjechany i nieco „magiczny”.

Na koniec jeszcze jedno ujęcie wykonane jednym strzałem. Scenę oświetlałem latarką dbając jedynie o to, aby świecić z jednego punktu i zachować w miarę ostry cień metalowej rzeźby roweru.

Podsumowując, jestem całkiem zadowolony ze zdjęć. Niby nic odkrywczego, ale porównując ze zdjęciami robionymi w dzień mają jakiś klimat, a pomijając ich jakość techniczną i „artystyczną” dały mi wiele frajdy. Sama możliwość pokręcenia się z aparatem po pustym, pozbawionym turystów miejscu, do tego nocą, bez strachu, że zaraz pojawi się ochrona jest nie do przecenienia. Wracając do początku wpisu, gdzie pisałem o dowolnych zdjęciach to nie do końca prawda. Korciło by mnie wykonanie ujęć przy użyciu wełny stalowej, no, ale musiałbym być szalony by to zrobić w miejscu pełnym słomianych dachów i drewnianych konstrukcji. Na koniec chciałem podziękować Panu Wojciechowi Urmanowskiemu, właścicielowi skansenu za umożliwienie mi fotografowania i brak reakcji na to co widziały kamery rozmieszczone w skansenie 😀  Napiszcie w komentarzach co myślicie o tych zdjęciach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *