Jak żyć? (z takim panem) – o fotografowaniu domowych pupili

Tak się składa, że od jakiegoś czasu jednym z naszych domowników jest Fafik, jamnior jak się patrzy. Ja tam wprawdzie wolę mówić do niego Tofik, czego moje córki nie mogą mi wybaczyć. Zdarza się, że zawołam go per „koniu jeden!”, czego z kolei moje córy nie rozumieją (kto oglądał „Underground” Kusturicy ten rozumie). Dnia pewnego Kaja przeczytawszy w swojej psiej gazetce o konkursie fotograficznym „Pies jak Chopin” postanowiła, że musimy tam wysłać zdjęcie naszego Tofika, o przepraszam, Fafika. Cóż więc prostszego, pies jest, aparat jest, pomysł….  zaraz, no właśnie, pomysł.

Pomysłów na ujęcie było kilka; począwszy od typowego czyli pies przy pianinie, co jak się potem okazało stanowiło większość przysłanych prac, poprzez pomysły aby psa przebrać (oj biedny), skończyło się jednak na koncepcji bardziej subtelnej. Otóż postanowiliśmy połączyć wizerunek Tof…. tfu,  Fafika z nutami jakiegoś utworu Chopina, kto się dobrze wpatrzy dostrzeże na zdjęciu tytuł Mazurek F-dur. Reszta już poszła gładko, no, prawie gładko. Oświetlenie prościutkie na maxa,  jedna dyfuzyjna parasolka z lampą SB-24, skierowana prawie pionowo w dół lekko od prawej z góry, nuty i pies leżące na czarnej blendzie, która posłużyła jako tło. Jako, że parasolka była blisko psa i jej rozmiar w stosunku do niego był duży sprawiło to, że światło jest miękkie i cienie ładnie się rozmywają. Czas naświetlania i przysłona tak dobrane aby wyeliminować światło zastane: ISO 100, F5,6, 1/250 s – siła błysku lampy oczywiście odpowiednio dobrana do przysłony – o ile pamiętam tutaj chyba 1/4 pełnej mocy błysku. No i wszystko byłoby super gdyby nie sam „model”. Tak się składa, że zwierzęta mają w głębokim poważaniu wszelkie zasady, których przestrzegają zawodowi modele, można więc liczyć na łut szczęścia, czymś zwierzę przekupić lub jakoś oszukać lub spróbować wykorzystać swoją pozycję do nakłonienia zwierzęcia do pozowania. Ja niestety musiałem użyć ostatniej metody i wykorzystać do maksimum swoją pozycję w stadzie aby zdjęcia się udały. Staram się nie myśleć o tym co myślał mój pies podczas tej sesji, przypuszczam, że cenzura by tego nie puściła 🙂  Dodatkowo sprawę utrudniał fakt, że miałem do czynienia z jamniorem, który jest wyjątkowo zdolny do udawania, że nie rozumie, co do niego mówimy, a osioł ze Shreka przy nim to wzór spolegliwości. Coś w tym chyba jest, gdy swego czasu znajomy dowiedział się, że mam jamnika to pogratulował mi zaszczytnego, piątego miejsca w stadzie, he he. Wracając jednak do „sesji” musieliśmy oboje z córką użyć baardzo wielu mocnych słów aby nakłonić go do choćby kilkusekundowego bezruchu. Poniżej prezentuję większość prób ustawienia „modela” ;-). Tak więc nie wiem do dzisiaj, kto był bardziej tym zestresowany. Poniżej podaję jeszcze link do strony z galerią zdjęć psów, które mogą stanowić wzorzec i inspirację do fotografowania naszych pupili.

LINK

Pozdrawiam serdecznie i spokojnego, świątecznego weekendu życzę.
PS. Zdjęcie w końcu dostało wyróżnienie w konkursie 🙂

1 thoughts on “Jak żyć? (z takim panem) – o fotografowaniu domowych pupili

  1. Aż się ciśnie na usta tytuł dla fotografii jamnika: „Mordo Ty moja.” 😉 :mrgreen:
    Kiedyś próbowałem sfotografować chomika. Po prostu masakra. Po kilkunastu minutach prób odpuściłem sobie. Może kiedyś spróbuję jeszcze raz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *