Czy chińszczyzna to tandeta? cz. II

Długo nie pisałem, niestety natłok obowiązków zawodowych i rodzinnych skutecznie uziemił moje zapędy. Obiecałem napisać więcej na temat lampy Yongnuo YN-560, w dzisiejszym wpisie postaram się pokrótce pokazać jak lampa sprawuje się w warunkach codziennej pracy.

Test nie będzie profesjonalny, chociażby dlatego, że nie posiadam żadnych przyrządów pomiarowych np. flashmetera. Moja ocena opiera się na wrażeniach organoleptycznych i jest, zgodnie z tytułem bloga wysoce subiektywna. Wszelkiej maści profesjonalistów proszę zatem o pobłażliwe potraktowanie moich wypocin i nie zgrzytanie zębami :D.

Pierwszą rzeczą, o której chcę napisać to jakość fotoceli wbudowanej w lampę. Wykonałem kilka testów w polowych warunkach oraz jeden w pomieszczeniu. Jako lampa wyzwalająca posłużyła mi lampa Nikon SB-24 sterowana wyzwalaczem radiowym Yongnuo RF-602. Lampy ustawiłem na statywach w pewnej odległości od siebie i sprawdzałem czy SB wyzwala lampę Yongnuo.

Kilka słów na temat warunków zewnętrznych w czasie wykonywania testów. Zdjęcia testowe robione były na śniegu, przy pełnym świetle słonecznym, około godziny 12:30 i około -10 stopniowym mrozie.  W pierwszym teście YN-560 ustawiłem w taki sposób, aby czujnik fotoceli nie był bezpośrednio oświetlony światłem słonecznym oraz skierowany był w stronę lampy wyzwalającej, która z kolei świeciła mniej, więcej w kierunku lampy wyzwalanej. Stopniowo ustawiałem lampy w coraz większej odległości od siebie i sprawdzałem czy na zdjęciu świecą obie. SB-24 wyzwalana była przy 1/4 swojej mocy. Wyniki testu są moim zdaniem bardzo zadowalające: fotocela YN-560 (tryb S1) wyzwala błysk do odległości 20 m w warunkach opisanych powyżej za każdym razem, wykonałem około 25 wyzwoleń i za każdym razem Yongnuo wyzwalała się bez najmniejszych problemów.

Zdjęcia są lekko niedoświetlone aby błyski lamp były lepiej widoczne.

 

Następny test polegał na wyzwoleniu Yongnuo w taki sposób, aby światło słoneczne bezpośrednio oświetlało czujnik fotoceli. Zamieniłem więc lampy miejscami i YN skierowałem czujnikiem na południe. Z moich prób wynika, że Yongnuo odpala bezbłędnie, za każdym razem w trochę mniejszej odległości, niż wtedy, gdy czujnik znajduje się w cieniu. Mnie udało się dokonać tego do odległości około 12 m. Przy większym dystansie fotocela nie działa już pewnie i średnio na 10 błysków 4-5 jest pustych. Uważam jednak, że są to naprawdę ekstremalne warunki, zważywszy na to, iż światło lampy w tak silnym świetle przestaje być użyteczne przy odległości 4-5 metrów.

Jeszcze jeden test wykonany na zewnątrz miał pokazać jak sobie poradzi fotocela w najczęściej spotykanym przypadku tzn. gdy nie widzi bezpośrednio błysku lampy wyzwalającej, a jedynie błysk odbity. W tym przypadku lampa wyzwalająca oświetlała hałdę ziemi z odległości ok. 3 m, a YN-560 „widziała” błysk odbity z odległości ok. 6 m. W tych warunkach udało mi się  wyzwolić YN za każdym razem jeśli tylko odległość SB-24 od pryzmy ziemi nie była większa niż 5 m. Dodam jeszcze, że na czujnik fotoceli padało bezpośrednie światło słoneczne. Zważywszy na ekstremalne warunki wydaje mi się, że to niezły wynik.

 

Następnym testem było sprawdzenie jak sobie radzi Yongnuo w zamkniętych pomieszczeniach odpalana przez błysk odbity od np. ściany. Aby to sprawdzić wykorzystałem długi korytarz, umożliwiający mi rozstawienie lamp w odpowiedniej odległości. Lampy znajdowały się 10 m od siebie, a błysk lampy wyzwalającej skierowany był w bok, na ścianę, w taki sposób aby fotocela nie widziała palnika lampy wyzwalającej. Siła błysku SB-24 ustawiona na 1/4 mocy. W powyższej sytuacji uzyskałem 100% skuteczność wyzwalania lampy.

Jak widać jakość wbudowanej fotoceli jest bardzo wysoka; producent deklaruje 15 metrową skuteczność w warunkach zewnętrznych co potwierdzają moje próby. W trybie S2 lampa również bardzo ładnie wyzwalana była za pomocą małej lampki wbudowanej w aparat. Sprawdzałem to tylko wewnątrz i działała za każdym razem na odległość 10 m gdy czujnik fotoceli skierowany był w stronę aparatu.

Wykonałem jeszcze kilka zdjęć testowych mających na celu porównanie jakości światła emitowanego przez YN-560. Jako punkt odniesienia użyłem mojego „staruszka” SB-24 do dziś mogącej stanowić wzorzec. Moje „testy” ograniczyły się jedynie do wizualnego porównania światła obu lamp. Oceny dokonałem na skalibrowanym monitorze EIZO S2231.  Lampy dysponują praktycznie taką samą liczbą przewodnią więc przy ustawieniu palników lamp na 24 mm i mocy równej 1/16 świecą tak samo, przynajmniej „na oko” nie widać specjalnych różnic, a próbnik w Photoshopie pokazuje praktycznie identyczne wartości RGB. Temperatura barwowa wygląda na identyczną, nie widać żadnych różnic w barwie światła.  Umieściłem jeszcze zdjęcie obrazujące różnicę kąta świecenia lampy dla górnej, skrajnej wartości dostępnej w obu lampach (swoją drogą nowe lampy Nikona SB-900 i SB-910 mają możliwość ustawienia zooma palnika  do 200 mm).

 

 

 

 

 

 

Na koniec jeszcze jedno zdjęcie, na którym wykorzystałem wyzwalanie YN-560 przy pomocy fotoceli. Lampa znajdowała się w odległości ok 20 m od wyzwalającej SB-24, która błyskała z pełną mocą z nałożonym filtrem niebieskim, co w znacznym stopniu osłabiło siłę błysku. Dodam, że fotocela widziała palnik lampy wyzwalającej.

Podsumowując uważam że YN-560 znakomicie nadaje się do pracy bez wykorzystania dodatkowego odbiornika radiowego. Czułość fotoceli jest naprawdę imponująca i wystarczy w większości zastosowań. Istnieją oczywiście liczne sytuacje gdzie zastosowanie dodatkowego odbiornika to jedyne sensowne zastosowanie, ale w sytuacjach typu doświetlanie portretów w terenie czy praca w małym studio tryb SLAVE sprawdzi się znakomicie. Na uznanie zasługuje też sama jakość światła emitowanego przez lampę. Zdążyłem wykonać już trochę zdjęć i widzę, że Yongnuo posiada bardzo dobrą powtarzalność błysków, fenomenalnie szybko się ładuje i jest prosta w obsłudze. Ja z pewnością kupię sobie jeszcze przynajmniej dwie takie lampy.  Mam nadzieję, że na podstawie mojego wpisu każdy będzie mógł sobie wyrobić chociaż podstawowe wyobrażenie o tym sprzęcie i podjąć decyzję o ewentualnym zakupie. Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam do komentowania lub pisania na priv.

4 thoughts on “Czy chińszczyzna to tandeta? cz. II

  1. Jak kiedyś dojrzeję do drugiej lampy, to na 99% będzie to Yongnuo. 🙂 Na razie jednak myślę o zakupie wyzwalacza radiowego Yongnuo. Tylko raczej nie RF-602, ale RF-603. Mam jednak pewną wątpliwość, czy aby na pewno wyzwalacz będzie poprawnie współpracował z posiadaną przeze mnie lampą SIGMA EF-500 DG ST ETTLII? Niestety lampy SIGMA (o czym dowiedziałem się niedawno) potrafią się bardzo dziwnie zachowywać (patrz przykład: http://www.canon-board.info/showthread.php?t=79457). Stąd nie mam pewności, że próba wyzwolenia jej przy pomocy RF-603 zakończy się powodzeniem. 😕 Napisałem wprawdzie do producenta prośbę o potwierdzenie czy RF-603 poradzi sobie z moją SIGMĄ, ale ze względu na świętowanie w Chinach Nowego Roku na odpowiedź będę musiał poczekać jeszcze kilka dni.

    1. Różnie bywa ze współpracą wyzwalaczy z różnymi lampami. Wiem o notorycznych problemach z lampami Nissin. Jedyny sposób to przetestować sobie pożyczając od kogoś, kto ma dany sprzęt lub szukając informacji na różnych forach internetowych. Fakt faktem, że gra jest warta świeczki, nie każdego stać na Pocket Wizzard za bagatela 1500 PLN za komplet.

    2. Może się komuś przyda informacja, że Yongnuo RF-602 doskonale sobie radzi przy współpracy z lampami Metz (testowane dla Metz 54 MZ-4 i Metz 40 MZ-2).Dodam, że jakość wykonania RF-602 jest całkiem przyzwoita, a cena na ebay (sprzedawca z Hongkongu, dostawa poniżej 14 dni) wyraźnie niższa niż przy kupnie w Polsce…

  2. Niestety niektórym producentom chińskim brakuje – jakby to nazwać – odpowiedniego podejścia do klienta. Tak jest niestety w przypadku Yongnuo. Nie otrzymałem od producenta odpowiedzi na zadane ponad tydzień temu pytanie dotyczące poprawnej współpracy RF-603 z lampą SIGMA i z moim aparatem. Ani mee, ani bee, ani kukuryku. To samo pytanie zadałem polskiej firmie, która jest dystrybutorem sprzętu Yongnuo. Tutaj jest już sporo lepiej, bo odpowiedź otrzymałem. Że na 99% współpraca powinna być poprawna. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *