Jak dobrze wyjść z domu

Na zewnątrz pora roku, której nie cierpię. Z natury jestem stworzeniem ciepłolubnym i na samą myśl o tym, że mógłbym przemoknąć i zmarznąć jednocześnie, gęsia skórka pojawia mi się na całym ciele. Zdarzają się jednak takie sytuacje, jak kilka dni temu, gdy deszcz zmoczył wszystko, a wszechobecne, kolorowe, świąteczne oświetlenie tworzyło wspaniałe refleksy świetlne. W takich momentach koniecznie łapię za aparat i lecę fotografować. Moje miasto tak szare i nieefektowne nabiera wtedy jakiegoś magicznego, pozaziemskiego wymiaru. Właściwie gdzie skieruję obiektyw tam pojawia się jakiś motyw. Niezbędnym wyposażeniem staje się parasol i dobre buty, statyw…  hmm… niekoniecznie, co widać na dwóch załączonych zdjęciach. Bohaterami moich poczynań stają się refleksy w kałużach, lampki choinkowe, krople wody, wystawy sklepowe. Gdy już wszystko wyschnie czar pryska. Aby wtedy dodać nieco magii warto pomalować trochę  światłem, co pokazałem na ostatnim zdjęciu. Po powrocie do domu ciepła herbatka z cytryną i miodem, komputer, szybka selekcja zdjęć. Sporo wysyłam w cyfrowy niebyt, część jednak w jakimś tam stopniu oddaje te magiczne klimaty. Wniosek dla mnie jest zawsze jeden: gdy przemogę lenistwo i odrzucę na bok różne preteksty wtedy dane mi jest niemal dotykać światła, którego część zawsze zostaje ze mną na dłużej bądź w postaci udanych zdjęć lub miłych wspomnień. Czy Wy też tak macie? Napiszcie w komentarzach lub w mailu.

 

2 thoughts on “Jak dobrze wyjść z domu

  1. Nie przypuszczałem nawet, że Krzeszowice są takie barwne … zwłaszcza zimową porą. 🙂 Efekty fantastyczne – jak gdybyby nie stąd, nie z codziennej szarości – lecz z całkiem innej rzeczywistości.

    1. Kolorów nie podkręcałem, jedynie ustawiłem balans bieli na światło żarowe. Co do „zimowej” pory, to co to za zima gdy pada deszcz, z drugiej strony gdyby nie ta wilgoć wszystko byłoby szare i ponure.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *