Malowanie światłem cz. 2

W poprzednim wpisie opisywałem sposób na wykonanie nocnej fotografii przy użyciu lampy błyskowej wykorzystanej w nieco niekonwencjonalny sposób. Dzisiaj napiszę o light paintingu z zastosowaniem większej ilości narzędzi świetlnych. Przedstawiam Wam trzy fotografie z wykorzystaniem lampy błyskowej, latarki i „pióra świetlnego”.

Pierwszą z nich, jak można się domyślić zrobiłem analogicznie do zdjęć pokazanych w poprzednim wpisie tzn. błysnąłem lampą na ścianę aby zarejestrować własną sylwetkę. Był to pierwszy etap wykonania zdjęcia. Zależało mi na tym, aby zarejestrować wszystko w czasie jednego naświetlenia, bez używania Photoshopa do złożenia dwóch obrazów. Problemem więc było takie skoordynowanie działań, aby w ciągu 30 sekund, na jakie nastawiłem migawkę zdążyć wszystko „pomalować”. Uwierzcie, musiałem się naprawdę sprężać :).  Cała „logistyka” wyglądała następująco: na starcie oczywiście, zanim  zrobiło się naprawdę ciemno ustawiłem kadr i ostrość, potem zaznaczyłem kredą na betonowym elemencie miejsce, w którym miałem stanąć oraz narysowałem kształt nart (tą część, która „leżała” na betonie – pozostała część znajdująca się w powietrzu musiała tkwić jedynie w mojej głowie :D). Gdy miałem już to gotowe położyłem pióro świetlne blisko, tuż poza kadrem, abym nie musiał go potem szukać, włączyłem w aparacie samowyzwalacz, wziąłem w dłoń ustawioną wcześniej lampę, ustawiłem się w odpowiedniej pozycji – gdy aparat uruchomił migawkę zaraz błysnąłem na ścianę, aby zarejestrować swoją sylwetkę. Potem musiałem działać bardzo szybko: odłożyłem lampę, wziąłem „pióro świetlne” i kierując się narysowanymi wcześniej liniami i wyobraźnią nakreśliłem kształt nart. W sumie aby uzyskać ten efekt wystarczyły mi dwie próby. Co pokazuję na schemacie oświetleniowym.

Drugie ze zdjęć powstało przy użyciu lampy błyskowej, latarki oraz naturalnego światła księżyca. I znów przybyłem na miejsce jak jeszcze było jasno, ustawiłem kadr oraz ostrość. Po zapadnięciu ciemności i ustawieniu się księżyca w odpowiednim miejscu na niebie zrobiłem co następuje: aparat wyzwalany samowyzwalaczem, czas naśw. 30 s, F 8. Tuż po wyzwoleniu migawki zacząłem „malować” latarką po przyczepie, lampę błyskową z nałożonym niebieskim filtrem miałem już przy sobie, gdy skończyłem już „malować” latarką błysnąłem jeszcze dwa razy pod przyczepą, jak to zaznaczyłem na schemacie oświetlenia. Powstało zdjęcie, na którym są trzy źródła światła, każde o innej temperaturze barwowej i co jest najlepsze w tego typu zdjęciach wcale to  nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie.

 

Trzecie  zdjęcie nie mogłoby powstać bez asystenta. Podziękowania należą się mojemu bratu, który pomógł mi je wykonać. Procedura wyglądała następująco. Czas naświetlania 30 s, F8, najpierw ustawiłem się w pozycji „strzeleckiej”, po wyzwoleniu migawki błysnąłem lampą na ścianę następnie trzymając rękę w tej samej pozycji co przy „strzale” włączyłem latarkę, świecąc w kierunku aparatu przez chwilę, szybkim krokiem przeszedłem do drugiej pozycji, wyłączyłem latarkę, przyjąłem drugą pozę („celu”) uważając by moja klatka piersiowa była w tym samym miejscu co koniec linii utworzonej przez latarkę. Gdy ustawiłem się błysnąłem lampą po raz drugi i wtedy mój brat podbiegł do mnie z „piórem świetlnym” rysując jak najwięcej świetlistych smug. Aha, jeszcze ważna sprawa; lampę wyzwalaliśmy radiowo, abym nie musiał w całym tym zamieszaniu szukać na oślep przycisku TEST, po prostu brat wyzwalał ręcznie nadajnikiem lampę gdy mówiłem, że jestem już gotowy. W załączeniu schemat oświetlenia. W następnym wpisie opiszę zdjęcia, w których wykorzystałem m.in. ogień.

2 thoughts on “Malowanie światłem cz. 2

  1. Przyznać muszę, że efekty „świetlne” robią na mnie wrażenie. Kusi mnie coraz bardziej, aby spróbować wykonać kilka fotografii zawierających świetlne malunki. Szczerze – to mam takie zdjęcie. Na razie tylko w głowie. 😉 To znaczy pomysł na jego wykonanie. Niestety brak mi kilku akcesoriów niezbędnych do jego zrobienia. Aktualnie jestem w trakcie ich „załatwiania”. Myślę, że w ciągu najbliższych kilku dni uda mi się je skompletować i przygotować. Przedstawię wtedy rezultat w mojej skromnej galerii. Drugą alternatywą jest napisanie posta, że próba zakończyła się totalnym niepowodzeniem. 🙂

    1. Próbuj, próbuj, to najlepszy sposób. Jak już pisałem najważniejszy jest pomysł. Właściwie wystarczy jakiekolwiek źródło światła: pochodnia, zimne ognie, jarzeniówka, światło chemiczne, cokolwiek czym możemy w czasie naświetlania w miarę swobodnie manipulować. Czasami efekty są powalające. Jedyne czego trzeba to pomysł, trochę cierpliwości i sporo prób bo nie wszystko wychodzi za pierwszym razem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *