Marshall pozuje

Kilka lat temu popełniłem wpis dotyczący robienia zdjęć mojemu psu. Jamnik jak to jamnik, swoje zdanie ma i przeważnie ma gdzieś to, co myślę i zamierzam. Szczególnie jeśli chodzi o robienie mu zdjęć. Od jakiegoś czasu mamy zaszczyt gościć pod naszym dachem kota, bo o posiadaniu w przypadku tego futrzaka mówić się nie da 😉 . Postanowiłem więc zmierzyć się z wyzwaniem wykonania małej sesyjki z jego udziałem. Wiadomo, że internet zrobiony jest z kotów, więc mój wpis będzie stanowił niewielki udział w podtrzymaniu jego funkcjonowania. Kotek zwie się Marshall, jest czarno-biały i jak każdy kot chodzi swoimi drogami. Przewidywałem więc całe mnóstwo kłopotów w trakcie wykonywania zdjęć. Wymyśliłem, że zrobię mu kilka zdjęć na czarnym tle, łagodnie oświetlając blisko ustawionym softboksem oraz dając lekką kontrę z jakimś kolorowym żelkiem. Ustawiłem więc szybko mały setup, jako tło stosując kawałek czarnej tkaniny i oświetlając od prawej 60 cm softboksem, który ustawiłem dość blisko i jakieś 70 cm nad podłogą. Z tyłu po lewej umieściłem lampę z gridem i założonym niebieskim żelkiem. Ilustruje to załączony schemat oświetleniowy.

Pozostało tylko namówić kocurka do pozowania. Jak się okazało, sprawiło mi to o wiele mniej stresu, niż moje fotograficzne próby z psem. Koty wprawdzie mają własne zdanie, ale bywają ciekawskie. Wszystko muszą sprawdzić i obwąchać, szczególnie rzeczy, które są nowe w ich otoczeniu. Tak więc po rozłożeniu sprzętu wykonałem najpierw kilka próbnych zdjęć, mających na celu właściwe ustawienie świateł i ekspozycji, a dopiero wtedy wpuściłem Marshalla do pokoju, w którym wszystko rozłożyłem.  Kot oczywiście natychmiast przyszedł do moich gratów i zaczął wszystko uważnie badać. W końcu usiadł na czarnym tle i zaczął pielęgnować futerko. Ustawił się niemal idealnie do zdjęć, musiałem tylko przestawić odrobinę główne światło i mogłem wykonać kilkanaście ujęć. Dało się z nich wybrać kilka, które nie powinny być powodem do wstydu. Poniżej zamieszczam niektóre z nich. Zdjęcia wywołałem w Rawtherapee, lekko wzmocniłem czernie i obniżyłem nasycenie kolorów, ponieważ niebieskie światło kontry było jednak zbyt mocno nasycone. Potem już w Photoshopie nieco skadrowałem ujęcia, lekko dodałem nasycenia kolorów tęczówkom oczu i gotowe. Tak więc nakłonienie kota do pozowania, niekoniecznie musi być rodzajem „mission impossible”, a efekt końcowy zupełnie zadowalający. Prawdziwym wyzwaniem są, jak mi się wydaje, dynamiczne ujęcia, pokazujące zwierzę w ruchu, co chciałbym w przyszłości zrobić, ale wszystko w swoim czasie. Na razie zadowolony jestem z tego co mam na zdjęciach oraz z codziennej porcji mruczenia, którą darzy mnie to wyjątkowe stworzenie.
Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *