Jasna strona mocy

Dzisiaj będzie trochę technicznie. Wielu z Was zapewne posiada w swoich zasobach sprzętowych akumulatorki NiMH, formatu AA (tzw. paluszki) lub mniejsze AAA. Wiadomo, używając reporterskich lamp błyskowych, siłą rzeczy jesteśmy na nie skazani. Stanowią również popularne źródło zasilania wielu urządzeń. Mimo stopniowego wkraczania w życie akumulatorów Li-Ion lub Li-Poly stanowią ciągle bardzo popularne źródło zasilania. Sam posiadam kilka kompletów AA, które wykorzystuję do zasilania lamp błyskowych, jako zestawy robocze oraz rezerwowe. Oczywiście do użytkowania takich akumulatorów potrzebna jest odpowiednia ładowarka.
Przez długi czas używałem jakiejś prostej „procesorowej” ładowarki, której nazwy z litości nie wymienię. Od biedy można jej było używać, jednak posiadała jedną, zasadniczą wadę. Otóż aby rozpoczęła ładowanie trzeba było wkładać akumulatorki parami. Innymi słowy, posiadała dwa kanały ładowania dla czterech akumulatorów, można było naładować albo dwa, albo cztery akumulatory. Niby nie problem, zważywszy na fakt, iż do lampy wchodzą cztery, czasami jednak przydałaby się możliwość ładowania pojedynczych ogniw. Do kompletu należy dodać jeszcze, że „procesor” tej ładowarki był wyjątkowo niekumaty i zbyt szybko kończył ładowanie i co za tym idzie nie wykorzystywał pełnej pojemności akumulatorów.
Tak więc przyszedł w końcu czas na zmianę urządzenia na lepsze. Na rynku dostępnych jest wiele urządzeń o bardzo zróżnicowanych funkcjach i cenach. Moim założeniem było wybrać sprzęt, który będzie posiadał kilka podstawowych cech. Po pierwsze powinien umożliwiać ładowanie pojedynczych ogniw. Po drugie mieć możliwość odświeżenia starych akumulatorów (przywrócenie ich deklarowanej pojemności, obniżonej przez niewłaściwe użytkowanie), Trzecia sprawa to monitorowanie temperatury w czasie ładowania (akumulatory NiMH źle znoszą zbyt wysoką temperaturę w czasie ładowania) i do tego przydała by się możliwość zmierzenia faktycznej pojemności akumulatora. Czynnikiem mniej istotnym była cena, założyłem, że potrzebny mi sprzęt bardziej profesjonalny i elastyczny, dający powtarzalne wyniki.
Po wielogodzinnym „researchu”, przejrzeniu dziesiątek stron i forów pod uwagę brałem trzy modele:
Powerex MH-C9000
Ansmann Powerline 4 Pro
everActive NC-3000

Mój wybór padł na ładowarkę everActive. Fakt, że okazała się najtańsza z całej trójki miał akurat drugorzędne znaczenie. O ostatecznym wyborze zadecydowała jedna cecha, której nie posiadały pozostałe, ale o tym za chwilę.

everactive_01

Czym się charakteryzuje ta ładowarka? Wymienię kilka najważniejszych cech.

  • niezależne 4 kanały ładowania, z możliwością niezależnego ustawiania na każdym z nich dowolnego trybu pracy oraz parametrów
  • tryby ładowania, rozładowania (możliwość ustawiania prądu w szerokich granicach), tryb odświeżania akumulatorów, pomiar pojemności, pomiar oporności wewnętrznej ogniw
  • zasilanie z zasilacza 12V, co umożliwia bezpośrednie podłączenie do instalacji samochodowej przez odpowiedni adapter (niestety trzeba go dokupić oddzielnie)
  • bardzo zaawansowany pomiar temperatury (6 czujników, każde ogniwo oddzielnie oraz ochrona przegrzania płytki z elektroniką)
  • podświetlany wyświetlacz LCD (wyłącza się po jakimś czasie)
  • obsługiwane ogniwa: AA, AAA, C i D (R14, R20) przy pomocy specjalnego adaptera – niestety znów dostępnego oddzielnie
  • start ładowania nawet dla kompletnie rozładowanych ogniw (praktycznie od 0,01V)

Jest to chyba najbardziej zaawansowana ładowarka dostępna obecnie na rynku. Jest bardzo solidnie wykonana, prosta w obsłudze i bardzo dokładna. Posiada wiele zabezpieczeń, dzięki którym nasze ogniwa będą bezpieczne.  Do niedawna Powerex był najlepszym wyborem, ale everActive przewyższa ją możliwościami.

Poniżej opiszę kilka testów, które wykonałem na różnych akumulatorach aby przekonać się o możliwościach jakie daje ładowarka. Na początek jedna uwaga, nie jest to test sensu stricto, raczej pokazanie możliwości urządzenia. Wszystkich freaków proszę więc o dalsze nie czytanie tego tekstu 😉
Od lat używam akumulatorków AA Sanyo Eneloop, które moim zdaniem stanowią niedościgniony wzór do naśladowania. Wyjątkowo trwałe ogniwa o powtarzalnych parametrach, o bardzo niskim samorozładowaniu. Na potrzeby testu kupiłem nowiutki komplet do porównania. Jeden z testowanych kompletów miał za to około 8 lat, czyli swoje już przeszedł. Pożyczyłem również wyjątkowo „przechodzone” Energizery AAA 1000mAh, które w zasadzie nadawały się do kosza.
Dla procesu ładowania istotne jest wychwycenie przez oprogramowanie ładowarki właściwego momentu przerwania ładowania, aby ogniwo nie zostało niedoładowane oraz nie uległo uszkodzeniu przez nadmierny wzrost temperatury. Charakterystyka ładowania ogniwa NiMh (oraz NiCd) wygląda tak:

nimh_nicdŹródło: akumulatorki.com

W miarę ładowania ogniwa (stałym prądem) napięcie akumulatorka stopniowo rośnie, aby pod koniec nieco przyśpieszyć. W końcu ogniwo osiąga szczytową wartość napięcia, a następnie zaczyna spadać. Nie jest to jednak sygnał końca ładowania. Napięcie opada jeszcze przez pewien czas, po czym ogniwo osiąga pełną pojemność, a  jego temperatura zaczyna szybko rosnąć. Dobra ładowarka powinna wyłączyć ładowanie tak aby nie dopuścić do nadmiernego wzrostu temperatury, mającego wpływ na trwałość, ani nie wyłączyć za wcześnie, by wykorzystać do maksimum pojemność akumulatorka. Na forach czytałem np. , że ładowarka Powerex ma tendencję do niedoładowywania ogniw, mimo całego jej technicznego zaawansowania po prostu zbyt wcześnie wyłącza ładowanie.
W mojej ładowarce (jak i w pozostałych) mamy możliwość dość swobodnego ustawiania prądu ładowania oraz rozładowania. Możemy to robić niezależnie dla każdego kanału. Daje to np. możliwość optymalnego dobrania prądów ładowania gdy ładujemy równocześnie ogniwa różnego typu lub o różnych pojemnościach. Należy pamiętać o tym, że ładowanie zbyt dużymi prądami wpływa na trwałość akumulatorków. Dla przykładu Eneloopy, które posiadam mają pojemność deklarowaną 2000 mAh i w zasadzie nie powinniśmy ładować ich prądami większymi niż 1000mA, czyli 0,5C (C czyli tzw. prąd jednogodzinny- dla Eneloopa będzie wynosił 2000mA). Dotyczy to ogniw markowych, dobrej jakości, choć takie prądy ładowania powinny być stosowane sporadyczne, gdy nie mamy czasu na ładowanie standardowe. Przy akumulatorkach niewiadomego pochodzenia nie zaleca się przekraczania wartości 0,2-0,3C.

Moje „testy” polegały na zmierzeniu pojemności nowych akumulatorów oraz porównaniu ich z pojemnością 8-letnich Eneloopów po wykonaniu procedury odświeżenia. Ładowarka odświeżając ogniwa wykonuje kilka cykli rozładowania-ładowania, optymalnie dobierając prąd, aby w ten sposób w miarę możliwości przywrócić oryginalną pojemność. Taki proces może trwać grubo ponad dobę! Na koniec jesteśmy jednak pewni, że więcej nie da się z nich „wycisnąć”, zakończenie procesu odświeżania (lub ładowania) wyświetlacz oznajmia pokazując słowo „FULL”.

Poniżej kolejno zdjęcia wyświetlacza dla nowego kompletu, a następnie starego.

everactive_10

everactive_04

everactive_05
Poniżej zdjęcia obrazujące szybkie ładowanie prądem 0,5C oraz pomiar napięcia ogniw.

everactive_08

everactive_09oraz wyświetlacz w trakcie testu pojemności, część ogniw ładuje się, część rozładowuje.

everactive_03Ładowarka posiada jeszcze jedną funkcję, dla której właśnie ją wybrałem. Umożliwia mianowicie pomiar oporności wewnętrznej akumulatora. Z tego co wiem, jest to obecnie jedyna na rynku ładowarka, posiadająca taką możliwość. W przypadku wykorzystania akumulatorów do tak ekstremalnych zastosowań, jak zasilanie lamp błyskowych istotną cechą jest ich oporność wewnętrzna. W praktyce, im mniejsza oporność wewnętrzna, tym napięcie akumulatora mniej „siada” przy dużych prądach obciążenia (a z takimi mamy do czynienia przy ładowaniu lampy), poza tym sam akumulator mniej się grzeje przy obciążeniu. W praktyce, przejawia się to większą ilością błysków lampy z jednego ładowania. Pomiar oporności ma jeszcze jedną zaletę. Pozwala na takie dobranie zestawu akumulatorków, aby miały jak najbardziej zbliżoną oporność. W ten sposób, cały komplet rozładowuje się równomiernie, w tym samym tempie, co pozwala do maksimum wykorzystać pojemność całego zestawu.
Poniżej wyświetlacz ładowarki podczas pomiaru oporności.

everactive_02Wartości poniżej 80 miliomów wskazują na wysoką jakość ogniw, które nadają się do ekstremalnych zastosowań.

Na koniec postanowiłem jeszcze spróbować odratować stare akumulatorki. Do tego posłużyły mi pożyczone na tę okazję Energizery 1000mAh, AAA. Początkowe pomiary oporności wykazały, że są w fatalnym stanie.

everactive_06Jedno z nich pokazało ponad 9 omów! Po odświeżeniu wartość spadła o połowę. Co do pojemności to wyglądało to tak:

everactive_07Jedno z nich okazało się jeszcze zdatne do użycia, w mniej wymagających urządzeniach.
Na koniec wrócę jeszcze do wyników pomiarów Eneloopów. Wyniki świadczą o wysokiej jakości akumulatorków. Nowy komplet przekracza deklarowaną przez producenta pojemność o ok. 10%, a 8-letnie ogniwa właściwie trzymają katalogową pojemność (producent deklaruje pojemność 2000 mAh, nie mniejszą jednak niż 1900). W praktyce, używam ładowarki już od lipca i zauważyłem mniejszą ilość ładowań. Akumulatory wytrzymują mi w lampach zauważalnie dłużej.
Podsumowując, ładowarka warta jest swojej ceny (ok. 140 zł), chociaż najbardziej użyteczna będzie dla ludzi posiadających dużą ilość urządzeń zasilanych akumulatorami AA lub AAA. Dla pozostałych polecam prostszy model NC-1000, który kosztuje nieco poniżej 100 zł. Nie posiada pomiaru oporności wewnętrznej oraz nie naładuje całkowicie rozładowanych akumulatorów, posiada jednak znakomity stosunek jakości do ceny i jest wykonana równie solidnie. Mam nadzieję, że mój wpis przyda się Wam, gdy będziecie wybierać ładowarkę dla siebie. Pozdrawiam wszystkich czytelników.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *