Nieoczekiwane skutki remontu łazienki

wanna_parasol_1

Ktoś, śledzący mój fanpage na FB z pewnością domyśli się po samym tytule, o czym będzie ten wpis. Otóż będzie o…   ale, nie uprzedzajmy wypadków. Domowe remonty to dla niektórych przyjemność, dla niektórych rzecz, którą po prostu trzeba zrobić. Dla mnie i jedno i drugie, z tym, że o przyjemności mowa gdy widać już gotowy efekt 😉 . Jednym z elementów remontu była wymiana starej wanny. Wiele bólu i wysiłku kosztowało mnie wyniesienie tego metalowego potwora do ogródka, ale jak już zobaczyłem go leżącego grzecznie na trawie w mojej głowie zapaliła się lampka 😀 Bardzo często borykam się z brakiem weny twórczej. Wydaje mi się, że jest to dość rozpowszechnione zjawisko, nie tylko wśród fotografujących i wystarczająco częste by dać się we znaki i sprawić, że zaczynam wątpić we własne siły. Osobiście mam kilka sposobów na radzenie sobie z brakiem weny. Podzielić je można na dwie grupy. Pierwsza, to swego rodzaju reset, odseparowanie się od codziennych czynności, szczególnie tych rutynowych. Sprawdzają się: zimne piwo, ciepły prysznic, spacer lub czasami szybki wypad na rowerze za miasto, niekoniecznie w takiej kolejności 😉  Ogólnie chodzi o to, aby dać odsapnąć mojemu biednemu mózgowi lub temu czemuś, co z niego zostało i nie popędzać go co chwilę rozkazami typu „No wymyśl coś wreszcie, wymyśl!”. Drugą grupą są inspiracje wszelkiego rodzaju, czyli np. muzyka, książki, wizyty w muzeach i wystawach, spotkania z ciekawymi ludźmi lub własne sny, które jeśli pamiętam po przebudzeniu szybko staram się zapisać w swoim notesie, no i czasami są to jakieś przedmioty, których obecność w nietypowym dla nich miejscu wywołuje serię skojarzeń i pomysłów. Tak było tym razem gdy spojrzałem na wannę leżącą spokojnie w ogrodzie. Od razu przyszedł mi do głowy pomysł zrobienia sobie zdjęć w wannie z parasolem (akurat trochę padało). Wanna przeleżała na trawie kilka dni zanim zmobilizowałem się do zdjęć. W międzyczasie musiałem uziemić zapędy złomiarzy kręcących się po naszym osiedlu.

Zdjęcie otwierające wpis wykonałem w pierwszej kolejności. Wykonane przy świetle naturalnym, późnym popołudniem, przy niskich i gęstych burzowych chmurach. Światła było niewiele i czas naświetlania wynosił jakieś 1/8 s, co widać w tle po poruszonych liściach magnolii. Nie zdecydowałem się na jakiekolwiek „ulepszenia” światła ponieważ naturalne było miękkie i przyjemne, a charakter ujęcia nie wymagał wprowadzania dodatkowych kontrastów. Z początku zamierzałem skonwertować zdjęcie do skali szarości, ale w końcu zdecydowałem się zostawić trochę koloru na sobie i parasolu. Poniżej pokazuję jaka jest różnica pomiędzy wyjściowym zdjęciem, a efektem końcowym po ostrej obróbce w Photoshopie.

wanna_parasol_2

Następne zdjęcie wykonałem w chwilę później. Tym razem ingerencja Photoshopa była jeszcze większa i domalowałem mnóstwo wyładowań elektrycznych 🙂 Właściwie wszystkie zdjęcia w tym wpisie poddane zostały silnej obróbce, aby zdjęcia wyglądały tak, jak sobie wymyśliłem. Szczerze mówiąc,  ostatnio nie chodzę nigdzie z aparatem, licząc na to, że coś ciekawego nawinie mi się przed obiektyw. Staram się raczej realizować pomysły, które sobie wymyśliłem i staram się aby jak najbardziej zbliżały się do mojego zamysłu. Wychodzi to lepiej lub gorzej, ale zawsze czegoś się nauczę i wykorzystam następnym razem. Jednym z pomysłów, który przyszedł mi do głowy już po pierwszej sesji z wanną był zamiar sfotografowania mnie, płynącego wanną przez ocean. Z początku chciałem wykorzystać jakieś zdjęcia oceanu i zmontować ujęcie w Photoshopie lecz po długich poszukiwaniach nie udało mi się znaleźć zdjęć, które nadawały się do tego celu. Cóż było robić, musiałem ocean zrobić samemu. Posłużyłem się w tym celu fantastycznym programem Blender, dostępnym na licencji GPL. Tak się składa, że nowsze wersje Blendera posiadają modyfikator o nazwie ocean, który potrafi całkiem nieźle symulować powierzchnię wody oceanu. Cała masa ustawień umożliwia osiągnięcie praktycznie dowolnego wyglądu fal. Pierwszą sprawą było dobranie odpowiedniego zdjęcia nieba, które posłuży jako tło całej kompozycji. Niestety nie miałem nic takiego w swoim archiwum i musiałem skorzystać z zasobów portalu Freeimages gdzie udało mi się znaleźć zdjęcia zachmurzonego nieba odpowiadające mojej koncepcji. Teraz mogłem zorganizować następną „sesję” z wanną. Po przeanalizowaniu światła na ujęciach nieba musiałem tak ustawić setup oświetleniowy aby był zbliżony do światła w ujęciach nieba. Wykonałem dwa ujęcia, które posłużyły mi do stworzenia dwóch, różnych kompozycji. Pierwsza z nich przedstawiała mnie płynącego w wannie, wraz moim jamnikiem. Jako dodatkowego światła użyłem lampy błyskowej z nałożonym filtrem 1/2 CTO, umieszczonej za mną i nieco powyżej, aby stworzyć lekką kontrę. Największym wyzwaniem było jednak utrzymanie niesfornego zwierzaka w wannie i nakłonienie go do pozowania. Co potrafi ten drań opisałem tutaj  😉 W końcu jednak udało się wykonać jedno, w miarę zadowalające ujęcie, które wykorzystałem w dalszej obróbce. W drugim ujęciu jako dodatkowe światło wykorzystałem lampę wraz ze srebrną parasolką, umieszczoną z lewej i lekko z tyłu, która dodała nieco światła na moją prawą rękę. Oba ujęcia przygotowałem w bardzo podobny sposób. W pierwszej kolejności wywołałem RAWy dopasowując je kolorystycznie do ujęć nieba. Następnie wykonałem maskę obejmującą wannę wraz „zawartością”. Wczytałem maskę jako zaznaczenie i usunąłem całe tło, a następnie zapisałem jako TIFF, wraz z maską, jako kanałem alfa. Kanał alfa posłużył mi potem do wycięcia białego tła wokół postaci, w programie Blender. Nie będę się rozpisywał szczegółowo jak wykonałem poszczególne kompozycje w Blenderze, ogólnie wyglądało to następująco: wykonałem powierzchnię oceanu, dbając o to, aby układ fal pasował do kompozycji, utworzyłem płaszczyznę wypełniającą całe pole widzenia kamery, która posłużyła mi jako obraz tła. Do płaszczyzny podłączyłem shader typu emission z obrazem nieba jako teksturą. Następnie wykonałem shader powierzchni wody (ten był bardziej skomplikowany ponieważ oprócz odbić nieba i wanny uwzględniłem drobne zmarszczki na wodzie dodające realizmu całej scenie). Utworzyłem następną płaszczyznę, na którą nałożyłem shader ze zdjęciem wanny uwzględniający również kanał alfa zdjęcia co pozwoliło wyciąć co trzeba. Po odpowiednim ustawieniu kompozycji i licznych próbach mających na celu dopasowanie światła otoczenia tak, aby odbicia w wodzie wyglądały realistycznie i kolory pasowały do siebie wykonałem ostateczny render. W drugim ujęciu dodałem jeszcze do sceny wymodelowaną płetwę rekina. Jeśli ktoś jest zainteresowany mogę przesłać mailem oba pliki z Blendera do szczegółowej analizy. Pytanie, czemu wykorzystałem program 3D do wykonania tych kompozycji? Odpowiedź jest prosta, aby uzyskać podobny realizm musiałbym w Photoshopie bardzo długo się napracować i to pod warunkiem, że cząstkowe zdjęcia byłyby perfekcyjnie dobrane. Komponując całość w przestrzeni 3D miałem pewność, że refleksy na powierzchni wody idealnie zgrają się z tłem i wanną, a sama powierzchnia wody jest edytowalna jako obiekt 3D i można ją dopasować do własnych potrzeb, odpowiednio ustawiając kształt fal, ich wysokość, gęstość i wiele innych parametrów. Wymyślone ujęcia były niemożliwe do zrealizowania jednym strzałem, musiałem więc znaleźć sposób na wykonanie tego, co ujrzałem wcześniej w swojej głowie. Poniżej prezentuję kolejno surowe, wyjściowe ujęcie, kilka zrzutów ekranowych z Blendera, ostateczne kompozycje, a także różnicę pomiędzy surowym renderem i jego wersją po postprodukcji.

wanna_fafik_source
blender_3
blender_1
blender_2
wanna_fafik_1
wanna_wioslo_rekin_2

Jak widać nawet ostateczny render trzeba było trochę poprawić w celu nadania większego dramatyzmu.

I to by było na tyle. Jak zwykle życzę wszystkim realizacji swoich nawet najdziwniejszych pomysłów fotograficznych. Trochę wiedzy, entuzjazmu i cierpliwości i można zrealizować większość pomysłów. Jak powiedział Stanley Kubrick

Wszystko co można napisać lub pomyśleć, można również sfilmować

5 thoughts on “Nieoczekiwane skutki remontu łazienki

  1. Świetny efekt. Gratulacje. Ocean niezwykle realistyczny.

    Przy tego typu obrazach zastanawiam się, gdzie jest granica pomiędzy fotografią a grafiką komputerową? Kiedy „dzieło” jest jeszcze fotografią, a kiedy już nie?

    Na koniec chciałoby się rzec: czekamy na remont kolejnych domowych pomieszczeń. 🙂

  2. Cześć Marku!
    Twojego posta przeczytałam zaraz po jedgo opublikowaniu, ale nie zostawiłam komentarza. Niedawało mi to jednak spokoju, bo bardzo podoba mi się to, co zrobiłeś. Pomyślałam sobie, że może warto by było, żebyś wziął udział w konkursie na autoportret??? Nie wiem czy znasz taki magazyn internetowy „Pokochaj fotografię”, oni organizują taki konkurs oto link http://pokochajfotografie.pl/?p=4928 , pomyśl, bo chyba warto. Szczerze mówiąc, ja też bardzo lubię to zdjęcie z psiną w wannie, bez obróbki, bo jest strasznie śmieszne z tymi plasterkami i przykusym tłem. No dobra, to tyle chciałam powiedzieć oprócz tego, że świetną robotę zrobiłeś i że jak tylko będę miała trochę czasu, to postaram się trochę nauczyć z tego posta, bo brakuje mi takiej technicznych „sztuczek” 🙂

    1. Miło mi, że podobają Ci się moje próby walki z oporną materią. Mam jeszcze parę takich pomysłów, jednakże wymagają znacznie bardziej zaawansowanego „instrumentarium” i rekwizytów. Mam nadzieję, że kiedyś je zrealizuję. Na razie czekają zapisane w moim notesie, aby czas nie zatarł ich w mej pamięci. Na konkursy w „Pokochaj fotografię” wysyłałem już parę razy swoje autoportrety, z marnym skutkiem jednak. Acha, jeszcze na koniec dodam, że jestem Jarkiem od urodzenia 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *